ROZDZIAŁ VII

           Wspomnienia wczorajszej nocy nie dały mi spokoju nawet na chwilę. Oczy mojej wyobraźni non stop odtwarzały obraz, w którym jednorożec bez kopyt ciągnie mnie za nogę, raniąc moje ciało, które musiało się zmierzyć ze wszystkim, co spotkało na drodze wytyczonej przez to przeraźliwe stworzenie. Bolało mnie wszystko, a na prawej kostce miałam ciemniejsze ślady jakby odciski i zadrapania. Nie wiem czy to było złudzenie, czy po prostu moja wyobraźnia sobie ze mnie kpi, ale nie mogłam tego tak zostawić. Asia widziała, że jestem nadal tym bardzo przejęta, więc postanowiła wyciągnąć mnie na spacer.
         Włóczyłyśmy się po okolicy bez celu, a przyjaciółka próbowała odciągnąć moje myśli od tego zdarzenia, opowiadając mi przeróżne historie. Chciałam skupić się nad tym, co mówiła mi Asia, chociaż to było bardzo trudne i w końcu zakończyło się marnym skutkiem, ponieważ odpuściła. Odprowadziła mnie do domu babci i przytulając, powiedziała, żebym odpoczęła i nie robiła nic głupiego. Oddałam lekko jej uścisk i weszłam do środka. Po drodze do mojego pokoju zamieniłam z babunią dwa słowa i zasnęłam tak szybko, jak moja głowa znalazła się na poduszce.
           Coś przerażającego wyrwało mnie ze snu. Czułam, jakby coś ciągnęło mnie za nogę, a okropny ból przeszywał moją głowę. Wszędzie było ciemno, a na zewnątrz panowała noc. Po przyzwyczajeniu się do panującego mroku dostrzegłam rozmyte kontury pokoju. Odruchowo spojrzałam na nogę, a na prawej kostce widniały ciemniejsze i wyraźniejsze ślady. Przestraszyłam się, ale postanowiłam coś z tym zrobić. Jednorożec bez kopyt kojarzył mi się tylko ze starym kinem. Zastanawiałam się czy tam znajdę coś, co pomoże mi rozwiązać dziwne sytuacje, które ostatnio miały miejsce. Nie chciałam tam iść, ale ciekawość zawsze brała górę. Nawet przez chwilę myślałam czy nie powiedzieć o tym Asi, jednak nie chcę jej martwić. Wstałam z łóżka, a mimo bardzo późnej nocy nie byłam zmęczona. Kiedy stąpałam, moja kostka dawała się we znaki. Podeszłam do szafy, wyciągnęłam ciepłe rzeczy i ubrałam się w nie. Wychodząc z pokoju, upewniłam się czy babcia śpi i czy wzięłam ze sobą latarkę, bo na pewno się przyda. Bezszelestnie dostałam się do drzwi wejściowych i zamknęłam je za sobą.
          Zimny podmuch wiatru owiał moją twarz, a mnie pokryły ciarki. Czy na pewno chcę tam iść? Sama? Czułam się nie w porządku wobec Asi, jednak nie chciałam, aby przez moje głupie wyprawy w środku nocy jej się coś stało. Ogarnął mnie moment zwątpienia, chciałam zawrócić, jednak jakaś siła wyższa kazała mi tam iść. Moje nogi same wędrowały, aż nie spotkały się z zamkniętymi drzwiami starego kina. Rozejrzałam się dookoła. Stałam pośrodku lasu, a lekki wiaterek tańczył razem z liśćmi w swoim rytmie. Niepewna niczego pociągnęłam za masywne dębowe drzwi, zdając się na wszystko co mnie tam spotka. Jedynym co widziałam, była ciemność. Moje oczy nie były w stanie dostrzec niczego. Niepewnie stawiałam kroki. W pomieszczeniu unosiło się tylko echo moich butów i niespokojny oddech odbijający się o ściany. Nie wiedziałam, gdzie iść, gdzie się podziać. Nagle do moich uszu dobiegła muzyka. Poszłam w tamtym kierunku, zapalając latarkę. Widząc oświetlone ściany, czułam się bezpieczniej, wiedziałam, gdzie byłam. Jednak nadal pozostawałam nierozważna, ponieważ pokrywające ściany liczne obrazy mnie tak fascynowały, że nie zwracałam uwagi na to, co mam pod nogami. Tym sposobem potknęłam się o coś strasznie dużego przypominającego właz. Myślałam, że za chwilę będę leżała na podłodze poobdzierana, ale nie wiedziałam jak bardzo się myliłam...
        Leciałam w dół, nie wiem jak długo ani gdzie. Po prostu leciałam a wszystko dookoła mnie było ciemne, by stać się za chwilę jeszcze ciemniejszym niż było wcześniej. Przed oczami przewijały mi się obrazy układające się w film, który wydawało się, że ktoś odtworzył mi go w głowie. Przewijały się osoby, miejsca tak szybko, że nie byłam w stanie nic zarejestrować. W pewnym momencie upadłam. Nie czułam bólu, nie czułam nic, nie słyszałam nic, nie widziałam nic. Wszystko dookoła oślepiło mnie, przyzwyczajona do ciemności nie byłam w stanie nic zobaczyć. Chociaż w sumie też bałam się rozejrzeć, bo nie wiedziałam, co jest dookoła mnie i co za chwilę się ze mną stanie. Przeklinałam się w duchu za głupi pomysł przyjścia tutaj bez nikogo i na dodatek - nie powiedziawszy o tym nikomu. Przecież obiecałam Asi, że nie zrobię nic głupiego. Skarciłam siebie w myślach za moje idiotyczne pomysły i nieposkromioną ciekawość. Nagle do moich uszu zaczęła dobiegać muzyka, którą słyszałam, będąc jeszcze w holu. Niepewnie się rozejrzałam dookoła siebie. Widziałam wszystko tak jakby zza mgły. Byłam w pięknie oświetlonej sali, wokół było pełno ludzi. Kobiety ubrane w suknie balowe, a mężczyźni w smokingi. W tle leciała muzyka płynąca z pianina stojącego w rogu sali. Było też parę rzędów stołów z wykwintnie podanym jedzeniem i przepiękną zastawą. Pary ustawione na parkiecie równo tańczyły swój układ.

Nic mi to nie przypominało, ale najbardziej dziwiło mnie to, że nikt nie zwracał na mnie uwagi. W pewnym momencie jakaś kobieta zaczęła zmierzać w moją stronę i myślałam, że już po mnie, jednak ona przeszła przeze mnie, jakby mnie tam nie było. Z mojej postaci rozwiał się świecący pyłek poruszony przez idącą kobietę, lecz po chwili wrócił na swoje miejsce. Ucieszona i zdziwiona ze swojej niewidzialności wstałam i zaczęłam wszystkiemu się dokładnie przyglądać. Sala była ogromna, z sufitu zwisały wielkie lampy ozdobione kryształkami, a ogromne okna wpuszczały delikatny blask księżyca do środka. Moją uwagę przykuła pewna dziewczyna w moim wieku, która wyglądała identycznie jak Asia. Podeszłam bliżej i zaczęłam doszukiwać się jakichś szczegółów różniących je, ale zauważyłam, że ma bliznę idącą wzdłuż serdecznego palca. Taką samą ma moja przyjaciółka... To niemożliwe, żeby to była ona, ale na zbieg okoliczności to raczej nie wygląda. Może coś ukrywa? Chętnie bym ją spytała o to nawet teraz, w środku nocy tylko jest jeden problem. Nie wiem jak stąd wyjść. Byłam w pułapce. Gdzieś cofnięta w czasie na jakimś balu, gdzie jest moja przyjaciółka. Może osoba, o której myślałam, że nie ma przede mną żadnych tajemnic, okłamała mnie? Może jednak wie coś więcej o tajemniczym kinie, jednorożcu bez kopyt i dziwnej krainie? Tak wiele pytań, a żadnej odpowiedzi. Jednak muszę coś zrobić, aby się wydostać. Muszę znaleźć odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz